/, Historie/Złapała faceta na alimenty. Wcześniej on ją wykorzystał
studenci

Złapała faceta na alimenty. Wcześniej on ją wykorzystał

Przeczytasz w 4 minut

Moja zemsta była słodka i ma teraz… 20 lat. Zaplanowałam ją jak w dobrym kryminale i zrealizowałam krok po kroku. Niczego nie żałuję – mówi Małgorzata, która samotnie wychowała syna. Samotnie, ale z wyboru. Ojciec chłopaka utrzymywał ich oboje. – I to jest w tym wszystkim najlepsze – śmieje się kobieta.

Małgorzata do Lublina przyjechała z małej podkarpackiej miejscowości. Rodzicom bardzo zależało, żeby skończyła ekonomię na UMCS-ie. Bardzo ją wspierali. Oboje pracowali bardzo ciężko, żeby wychować trójkę dzieci i wybudować dom. Wszystko za gotówkę, bez kredytów. Lata wyrzeczeń i harówki po kilkanaście godzin na dobę. Małgosia była w domu najstarsza. Zajmowała się młodszym rodzeństwem, gdy rodzice brali nadgodziny, czy kolejne pół etatu. Miała wszystko – fajne ciuchy, ładnie urządzony pokój. Dobrze się uczyła. Bez problemów zdała maturę i dostała się na studia. Nie musiała mieszkać w akademiku. Rodzice wynajęli jej kawalerkę.

Ja go kochałam, a on szukał sobie tylko mieszkania na studia

Studenckie życie trochę zawróciło jej w głowie. Alkohol, dyskoteki – nigdy wcześniej na to by sobie nie pozwoliła. Teraz poczuła się dorosła i wolna. Nie musiała już być niańką. Zauważyła, że może się podobać. Poczuła się wreszcie kobietą. Pawła poznała na imprezie zorganizowanej przez jedną z koleżanek z roku. Przystojny blondyn. Zaczęli się spotykać. On też studiował w Lublinie. Chciał być prawnikiem. – Spotykaliśmy się przez dwa miesiące, a potem Paweł krok po kroku wprowadził się do mnie. Najpierw kilka razy zostawał na jedną noc, potem spędziliśmy u mnie cały weekend, w końcu kiedyś przyszedł z walizką i już ją zostawił. Nie rozmawialiśmy o przyszłości, ale marzyłam o tym, że kiedyś poprosi mnie o rękę. Rodzice o niczym nie wiedzieli. Gdy mama albo tata mieli do mnie przyjechać, Paweł zabierał wszystkie rzeczy i wracał do kolegów do akademika na parę dni – mówi Małgorzata. Znajomość zakończyła się, gdy Paweł zrobił magisterkę.

– To był jego plan, żeby znaleźć sobie darmowe lokum na czas studiów i ciepłą pościel – dodaje. – On mnie nie kochał. Wykorzystał mnie cynicznie. A ja, naiwna, byłam taka zakochana. Snułam plany, że przedstawię go rodzicom, że będziemy zawsze razem… – zwierza się kobieta.

Gdy Paweł skończył studia, rok przed Gośką, powiedział, że dostał pracę w stolicy i zerwał z dziewczyną. Ona, gdy się już pozbierała, nie straciła go jednak z oczu. Śledziła jego karierę i snuła pewien plan.

Nie chciałam już faceta, chciałam tylko dziecko

– Nie wiem, co mnie zainspirowało, może jakiś film. Zaczęłam wyobrażać sobie swoje życie zupełnie inaczej. Moje marzenia o mężu, idealnej rodzinie prysły. Poczułam się perfidnie oszukana. Pawłowi chodziło tylko o to, żeby nie musiał mieszkać w akademiku i płacić za mieszkanie. Byłam taka naiwna, ale to odbije mu się czkawką – mówi Małgorzata.

Dziewczyna skończyła studia z wyróżnieniem. Znalazła pracę w banku w Rzeszowie, ale marzyła o rodzinie. O rodzinie, ale już bez męża. Chciała tylko mieć dziecko. – Facet mi niepotrzebny. Jak można mu zaufać? – myślała. Swój plan przemyślała bardzo dokładnie i postanowiła zrealizować go również krok po kroku, a przy okazji zemścić się na Pawle.

Wiedziałam, jak zaciągnąć go do łóżka

Chłopak w międzyczasie robiła karierę w Warszawie. Zaangażował się w politykę. Był asystentem posła, potem prowadził biuro poselskie, w końcu został warszawskim radnym. – Nie będę mówić z jakiej partii i niech tak zostanie – prosi Małgorzata.

Pięć lat po skończeniu studiów Małgorzata poprosiła w banku o przeniesienie do Warszawy. Tam wynajęła sobie mieszkanie i niby przypadkiem, wpadła kiedyś na ulicy na Pawła. Dobrze wiedziała, gdzie go spotkać, bo wiedziała nawet, kiedy wychodzi z pracy. – Byłam pewna, że znów mu się spodobam. Zawsze mówił, że mam zgrabne nogi. Założyłam mini i buty na szpilkach. Zrobiłam z siebie słodką idiotkę. Umówiliśmy się na kawę. Tak się zaczęło – opowiada. Gośka znała Pawła. Pamiętała, co lubi, a co nie. Wiedziała, jak zaciągnąć go do łóżka. – To nie było trudne. Powspominaliśmy sobie stare czasy. Zaczęliśmy się spotykać. Po kilku randkach zostałam u niego na noc. To było dokładnie przemyślane – mówi z uśmiechem.

Małgośka była w Warszawie dwa miesiące. Potem znów wróciła do Rzeszowa. Wtedy, kiedy miała już pewność, że zaszła w ciążę z Pawłem. Był jeszcze jeden problem – rodzice, ale też wiedział, jak sobie z nimi poradzić. – Pojechałam do domu do rodziców i odegrałam tam dramat. Mówiłam, że Paweł mnie oszukał, a ja będą miała z nim dziecko. Że ugania się za innymi kobietami. Mama stanęła na wysokości zadania: nie martw się Gosiu, wychowany dziecko wspólnie! Tata chciał nawet jechać do Warszawy i robić awanturę, żeby Paweł się ze mną ożenił, ale wybiłam mu to z głowy. Powiedziałam, że już go nie chcę, że wystarczą mi alimenty. Sprawę założyłam jeszcze, gdy byłam w ciąży – mówi Małgorzata. – Paweł był zaskoczony. Chciał nawet się żenić. Mówił, że to wspaniale, że będziemy mieli dziecko. Naiwny. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki – podsumowuje.

Nie wykorzystuje się takich kobiet jak ja

Gośka sama szybko zwolniła się z pracy i złożyła sprawę o wysokie alimenty. Paweł nie chciał skandalu, więc się nie targował. Sprawa poszła szybko, bo miał znajomości w sądzie. On zaczął płacić, ona miała to, o czym marzyła – dziecko i pieniądze na jego utrzymanie. Jej syn, Tomek ma teraz dwadzieścia lat. – Mam wspaniałego syna. Jest moim oczkiem w głowie. Niczego nie żałuję – mówi Małgorzata. Ona, gdy chłopiec poszedł do szkoły, wróciła do pracy w banku. Z Pawłem nie utrzymuje kontaktu. Znalazła sobie innego faceta. – Jestem z siebie dumna. Nie wykorzystuje się takich kobiet jak ja. Przynajmniej nie bez konsekwencji – mówi z satysfakcją.


Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione dla bezpieczeństwa bohaterów