////Nie wierzyła w prawdziwą miłość. Wszystko zmieniło się w Walentynki
Góry

Nie wierzyła w prawdziwą miłość. Wszystko zmieniło się w Walentynki

Przeczytasz w 5 minut

Kaśka zawsze powtarzała, że nie wyjdzie za mąż. Tak mówiła, ale czy w głębi duszy nie ukrywała przed sobą, że marzy o prawdziwej miłości? Takiej aż po grób? Wszystko zmieniło się w pewne Walentynki i właśnie 14 lutego stanęła na ślubnym kobiercu. Ale zanim to się stało musiało dużo się wydarzyć…

Kaśka, skromna, wesoła dziewczyna, nie miała w sobie za wiele seksapilu. Raczej mówili na nią chłopczyca. Krótkie włosy, zawsze dżinsy, nigdy spódniczki. W szkole lubiła WF i ostatecznie wybrała się na AWF. Sceptycznie podchodziła do związków. Dlaczego? Może dlatego, że małżeństwo jej rodziców praktycznie nie istniało od samego początku? Tak samo było z rodzinami kolegów. Mało które małżeństwo było udane. – Ja nie wyjdę za mąż – zarzekała się Kaśka, kiedy ciotki dopytywały się o to na weselach. – To nie ma sensu. Wiąże się człowiek na całe życie tak naprawdę nie wiadomo z kim. Poza tym ludzie się zmieniają. Jak można zaufać komuś tak na całe życie?

To była teoria, w którą chciała wierzyć i której kurczowo się trzymała nawet wtedy, kiedy i ją dopadło. Kiedy pierwszy raz się zakochała. A zrobiła to „do towarzystwa”. W Dominiku, szczupłym brunecie z trzeciej klasy, zakochała się najpierw jej przyjaciółka. Znały się jeszcze od przedszkola. Anka zabujała się w starszym koledze z liceum już we wrześniu. Kaśka jej kibicowała, razem planowały, jak go poznać, jak poderwać, jak na niego trafić w szatni czy po szkole. Chciały się o nim dowiedzieć jak najwięcej. Nawet raz poszły pod blok, w którym mieszkał i wystawały godzinami na mrozie, w nadziei, że pojawi się w oknie na trzecim piętrze. Najśmieszniejsze było to, że faktycznie mieszkał tam, ale w innej klatce. Po kilku miesiącach Kaśka sama zakochała się w Dominiku. Zaczęła nawet pisać wiersze. – Byłam tak zdesperowana, że wymyśliłam, że zrobię słuchowisko na polski i zaprosiłam go ot tak, z głupia frant do udziału. O dziwo się zgodził. Miałyśmy z Anką mnóstwo emocji, kiedy nagrywał swoją rolę u mnie w domu. Najgorsze było to, że potem wszystko przez pomyłkę skasowałam i musiałam nagrywać to po raz kolejny. To była śmieszna historia. Niestety – a może na szczęście, gdy Dominik zdał maturę i skończył szkołą nasz kontakt się urwał i moja miłość przeszła. Zostały tylko zabawne wspomnienia – opowiada.

Na studiach coś się zmieniło. Kaśka zaczęła się inaczej ubierać. Zaczęła się malować i nosić mini. Z koleżankami chodziły do dyskoteki i na domówki. Nie myślała o chłopaku, raczej, żeby się dobrze bawić. Jedna z takich imprez o włos nie skończyła się tragicznie. – Nie chcę o tym mówić. Najchętniej wymazałabym ten dzień z pamięci – mówi dziewczyna. Był 14 lutego. Walentynki. Marta, koleżanka ze studiów zaprosiła trzydzieści osób na imprezę walentynkową. Była muzyka, dużo alkoholu. Może coś jeszcze. Nie wiadomo, ale w pewnym momencie Kaśce urwał się film. Ocknęła się sama w zamkniętym pokoju, a na niej był ktoś, kto przydusił ją do łóżka i próbował całować. Próbowała go zrzucić, zaczęła krzyczeć. – To fart sprawił, że mi się udało. Po prostu jakaś para weszła do tego pokoju i go spłoszyła. Nawet nie wiem kim był ten facet. Marta też go nie znała, bo przyszedł z kimś. Zaraz potem wszedł, zanim się ogarnęłam. Nie robiłam afery. Było mi zwyczajnie wstyd. Byłam taka głupia. To cud, że tylko tak się to skończyło – zwierza się dziewczyna.

Straszna impreza początkiem czegoś nowego

Kaśka była po tym roztrzęsiona. Nikomu nic nie mówiła, ale po prostu było to widać. – Pójdę już, chcę do domu – mówiła. – Nie możesz iść w takim stanie – tłumaczyła jej Marta. I właśnie wtedy zjawił się Łukasz. – Odprowadzę ją do domu, nie martw się – powiedział do Marty. Wziął Kaśkę pod rękę. Zadzwonił po taksówkę i odwiózł ją do domu. – Byłam zaszokowana. W ogóle go nie znałam. Nie pamiętałam go z tej imprezy, poznałam dopiero w tej taksówce – wspomina Kaśka.

Okazało się, że Łukasz obserwował Kaśkę już od dawna i szukał pretekstu, żeby ją poznać tak, żeby nie wyszło, że jest nachalny, że się narzuca. – Serio, nie myślałam wtedy, że komuś mogę się podobać.  Kolegów ze studiów traktowałam jak kumpli. Łukasz totalnie mnie zaskoczył. 

Po incydencie na imprezie Kaśka straciła ochotę na „imprezowanie”. Łukasz chyba coś przeczuwał, bo zapraszał ją do kina, do teatru, do restauracji. Poczuła się nagle taka inna, bardziej dojrzała, kobieca. – Nigdy nikt nie kupował mi kwiatów, a Łukasz zawsze, ale to zawsze przynosił albo jedną różę, albo jakiś mały bukiecik. – Dla najpiękniejszej z kobiet – mówił zawsze, gdy dawał mi kwiaty. Może to banalne, ale naprawdę czułam się wtedy kimś wyjątkowym. I tak krok po kroku zdobywał moje serce. Chyba właśnie wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że chciałabym być z kimś na zawsze, że miłość jednak istnieje. Taka idealna, jak z filmów. Pierwszy raz pomyślałam, że chciałabym być z Łukaszem i już nigdy z nim się nie rozstawać.

Pierwszy rok znajomości spędzili bardzo intensywnie. Spotykali się niemal codziennie. Łukasz zaglądał do niej na uczelnię. Ona wpadała do niego do pracy, do biura. Razem odwiedzali się w swoich domach. – Mama była nieźle zaskoczona moim chłopakiem. Przecież tak się zarzekałam, że to nie dla mnie. Ale polubiła Łukasza, bo przede wszystkim lubił słuchać. I zapamiętywał to, co mówili mu ludzie. Mama mówiła, że urzekł ją też jego uśmiech i uprzejmość. Teraz nie spotyka się takich młodych ludzi – mówiła.

Wszystko się skomplikowało, kiedy Łukaszowi zaproponowano awans związany z przeprowadzką do innego miasta. – Miał poprowadzić biuro w Gdańsku. To 600 kilometrów od Krakowa. Byłam załamana. On też nie wiedział, co ma zrobić. Właściwie dostał ultimatum – albo bierze to stanowisko, albo może sobie szukać nowego zajęcia.  Uznaliśmy, że zaryzykujemy związek na odległość. Tymczasowo on się przeniesie, a potem coś wymyślimy. W końcu jest Skype i Messenger. Damy radę – mówi Kaśka.

Nie było to jednak łatwe. Wbrew pozorom, brakowało czasu na pisanie i rozmowy. On był ciągle zajęty, pod presją czasu. Pracę kończył czasem o 22. Ona kończyła magisterkę. Też często była wykończona. Magia zakochania prysła. Przyszła szara rzeczywistość. Nawet Sylwestra nie udało się im spędzić razem. – Byłam załamana. Stwierdziłam, że to nie ma sensu, jeśli tak ma wyglądać nasza znajomość i nasza przyszłość. Praca, praca, praca. Łukasz miał przyjechać do Krakowa w lutym. Postanowiłam sobie, że porozmawiam z nim i jeśli nic się nie zmieni, to zakończę tę znajomość. Zerwę, bo za dużo mnie to kosztuje. Za bardzo tęsknię. Byłam zupełnie zaskoczona, gdy zapytał, czy po moich egzaminach możemy pojechać na tydzień do Zakopanego na narty. Bardzo lubiłam jeździć, ale nie przypuszczałam, że on znajdzie na to czas – mówi Kaśka.

Wielki powrót

Jak się okazało, Łukasz nie zmarnował czasu w Gdańsku. Bardzo dobrze sobie wszystko przemyślał. Też brakowało mu spotkań, rozmów, chwil, gdy budzili się rano w jednym łóżku. Też chciał do tego wrócić. I to już na zawsze. Postanowił zrobić Kaśce wyjątkowe Walentynki. – Szczerze, nawet nie myślałam, że jest 14 lutego i że to jakiś szczególny dzień. Pojeździliśmy sporo na nartach. Byłam zmęczona i marzyłam, żeby już się położyć po gorącej kąpieli. Łukasz jednak odebrał jakiś telefon i powiedział mi, że właśnie przyjechał do Zakopanego jego znajomy, i żebyśmy po niego pojechali taksówką. Mówiłam mu, że zostanę w apartamencie, ale on nalegał, więc się zebrałam. Byłam totalnie zaskoczona, kiedy zamiast jechać na dworzec taksówkarz wyjechał z Zakopanego i zaczął jechać gdzieś pod górę. Gdzie mnie wywozisz wariacie – pytałam, a on się tylko uśmiechał. Okazało się, że na Gubałówce czekało na nas ognisko i góralska kapela. To tam, nad światłami Zakopanego, ukląkł na śniegu i zapytał, czy zostanę jego żoną. Byłam tak zaskoczona, że omal nie zgubiłam pierścionka, który założył mi na palec, gdy powiedziałam „tak”. Na wewnętrznej stronie wygrawerowane było „K+ Ł Walentynki 2014”.

Kaśka, która tak się zarzekała, wyszła jednak za mąż i to dokładnie rok później również w Walentynki.  Wesele zrobili też w Zakopanem.


Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione dla bezpieczeństwa bohaterów